środa, 1 lutego 2012

powroty

Stoję sama na chodniku, jest dosyć jasno, ciepłe światło spływa na ludzkie sylwetki. Wsłuchuję się w główną melodię – akordeon, niebiański instrument. Niebiański .. jak harfa, mam takie wrażenie jakby harfa była rzeczą wymyśloną, która nie istnieje, i jest tylko w filmach. Jak pegazy. Mam naciągniętą na uszy czapkę i wielki czarny szalik. Torba ciąży mi na ramieniu, nogi bolą. Zauważam „do połowy wolną” ławkę, siadam po turecku kładąc lnianą torbę obok. Mam zamknięte oczy, delektuję się muzyką. Czuję czyjąś bliskość, jak wtedy kiedy wiemy, że druga osoba o nas myśli. Jest gdzieś niedaleko, niedługo stąd.






































RÓŻANA ALEJKA